Perwersyjny wymiar nienawiści
Im dłużej trwa wojna w Ukrainie i im bardziej Ukraińcy cierpią, tym częściej nasza nienawiść przekierowuje się ze sprawców na ofiary: za to, że każą nam się zaangażować, że „sprawiają problem”, że walczą i żądają pomocy, wreszcie, że burzą nasz „dobrze ułożony świat”.
Nienawidzę: po Buczy to słowo – wypowiadane najczęściej właśnie w pierwszej osobie liczby pojedynczej – na dobre wchodzi do codziennego słownika.
Staje się jasne, że jednym z celów Putina jest symboliczna, ale i całkowicie realna eksterminacja Ukraińców, wojna totalna, w której linia frontu przebiega nie tylko przez pola bitew, okopy, umocnienia i naturalne przeszkody, ale przede wszystkim przez głowy i serca obu społeczeństw.
Starsza kobieta, Ukrainka, rozpaczająca nad ciałem zabitego syna i przeklinająca Rosjan na siedem pokoleń – klasyczna formuła patosu, mater dolorosa, w której cierpienie idzie o krok dalej i przeobraża się w żywą nienawiść. Wielu Ukraińców wprost deklaruje: tak – po tym, co wydarzyło się w Buczy, Irpieniu, Hostomelu, Iziumie, Mariupolu – nienawidzimy. Chcemy nienawidzić. Co jednak ciekawe, emocja ta, choć powszechna i współdzielona, jest raczej oddolna. Rząd ukraiński stara się nie używać jej jako broni: myśląc o przyszłości, obawia się destrukcyjnego wpływu nienawiści, jej stopniowego rozlewania się niczym trucizny w układzie krwionośnym społecznego ciała. A jednocześnie nienawiść jest czymś, co przeraża i odstrasza: podczas wojny w Jugosławii ten skomplikowany konflikt tłumaczony był na Zachodzie przez pryzmat „starej etnicznej nienawiści”, jako nierozwiązywalny, archaiczny wymiar „bałkanizacji”; czy gdyby było wówczas inaczej, świat podjąłby szybsze...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta