20 lat i co dalej
Status płatnika netto do budżetu UE, akcesja Ukrainy, transformacja klimatyczna i rosnąca współzależność w świecie Zachodu to cztery tykające bomby pod członkostwem Polski w Unii. Trzeba je rozbroić, zanim będzie za późno. By to zrobić, potrzebujemy nie tylko uporządkowania naszego myślenia w kraju, odrzucenia dezinformacji i propagandy, ale także zrozumienia w głównych stolicach Zachodu.
Polacy słusznie są przekonani, że krajowy sukces gospodarczy jest okupiony ich ciężką pracą, wyrzeczeniami, a także coraz mocniej odczuwanymi szkodami społecznymi, o których słyszymy w rozrachunkowych, często gorzkich, ale bardzo potrzebnych debatach międzypokoleniowych. Jednocześnie nie zdajemy sobie sprawy, że ten sam wysiłek poza wspólnym rynkiem Unii Europejskiej przynosiłby nieporównywalnie mniejsze zyski, efekt jakościowej zmiany gospodarki byłby ograniczony, a nasza podrzędna rola na kontynencie byłaby tylko utrwalana. Bez wsparcia budżetu Unii doganianie Zachodu – tam gdzie chodzi o infrastrukturę i usługi publiczne – mogłoby się w ogóle nie wydarzyć.
W przekrojowym raporcie pt. „20 lat Polski w Unii Europejskiej z perspektywy przedsiębiorstw i sektorów gospodarki” Bank Pekao SA pokazuje na przykładzie licznych wskaźników ekonomicznych, że nasz kraj był „największym beneficjentem członkostwa w UE spośród wszystkich państw regionu, które przystąpiły do Wspólnoty w 2004 roku i latach późniejszych. Między 2004 a 2022 rokiem PKB naszego kraju zwiększyło się dokładnie dwukrotnie”. Polski Instytut Ekonomiczny regularnie badający wpływ wspólnego rynku na naszą gospodarkę wskazuje, że popyt w państwach UE na towary i usługi z Polski generuje nad Wisłą 3,3 mln...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta