Szuflada z blondynką
Pomimo deklaracji Hollywood o przeciwdziałaniu dyskryminacji 27-letnia aktorka Sydney Sweeney zdaje się dziś borykać z tymi samymi problemami co jej starsze koleżanki. I pomimo talentu najczęściej dostaje propozycje grania nie za mądrej piękności.
Choć kawały o blondynkach nie należą do humoru najwyższych lotów, scenarzyści Saturday Night Live (SNL), jednego najpopularniejszych amerykańskich programów komediowych, postanowili ostatnio sięgnąć po żarty z – wydawać by się mogło – minionej epoki. W marcowym odcinku cyklu, kojarzonego raczej z parodią, absurdem i satyrą, cięty dowcip zastąpili rubasznymi scenkami o kelnerce rozlewającej piwo ku uciesze zaglądających jej w dekolt gości. Skecz wyglądał tak, jak gdyby jego celem nie było rozbawienie publiczności, a raczej wciśnięcie Sydney Sweeney, marcowej gościni programu, w skąpe ubranie kelnerki. Zupełnie jak gdyby uznali, że dla atrakcyjnej kobiety nie warto silić się na bardziej wyszukany dowcip – w końcu i tak wszyscy skupią się na czym innym.
Bo też i 27-letnia Sweeney uosabia klasyczny amerykański ideał urody – niebieskie oczy, figura klepsydry, gęste, jasne włosy, piękny uśmiech. Dość powiedzieć, że na tegorocznym afterparty po gali wręczenia Oscarów pojawiła się w sukni Marca Bouwera bezpośrednio nawiązującej do kreacji Marilyn Monroe z filmu „Mężczyźni wolą blondynki” (1953). Na dokładkę równo 20 lat wcześniej miała ją na sobie Angelina Jolie.
Otoczenie Sweeney ewidentnie próbuje kreować jej wizerunek w dialogu z tradycją amerykańskiej seksbomby. W monologu dla SNL aktorka żartowała, że jej planem B na karierę było „pokazanie cycków” (tu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta