Kasowy PIT bardzo zawiły. Chętnych będzie niewielu
Nowa metoda rozliczeń skomplikuje życie przedsiębiorcom i księgowym. I nie uchroni przed podatkiem.
Przychód wykażemy dopiero wtedy, gdy dostaniemy pieniądze od kontrahenta – taka jest idea zapowiadanego przez rząd kasowego PIT. Ministerstwo Finansów opublikowało już jego projekt. Jakie są pierwsze wrażenia?
– Idea jest szczytna, bo kasowy PIT ma pomóc firmom, którym nie płacą kontrahenci. Ale proponowane przez rząd przepisy są bardzo skomplikowane i przyniosą dużo nowych obowiązków. Obawiam się, że chętnych do kasowych rozliczeń będzie niewielu, jeśli w ogóle – mówi Sylwia Rzepka, ekspertka Stowarzyszenia Księgowych w Polsce i współwłaścicielka biura rachunkowego Rzepka.
Dużo biurokracji
– Jak przedsiębiorcy zobaczą, ile ich czeka biurokracji, to szybko im się kasowego PIT odechce – potwierdza Piotr Juszczyk, doradca podatkowy w inFakt.
Przypomnijmy, że teraz przedsiębiorcy muszą płacić podatek od przychodu należnego. Czyli także wtedy, gdy nie dostali zapłaty od kontrahenta. Wystarczy, że wykonają usługę albo sprzedadzą towar. Z kolei koszty rozliczają na podstawie faktury, nawet gdy za nią jeszcze nie zapłacili. Jest to tzw. metoda...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta