Antyklimatyczna polityka populistów
Politycy, którzy negują zagrożenia klimatyczne, kierując się politycznymi kalkulacjami, są odpowiedzialni za to, że wraz ze wzrostem temperatury na Ziemi maleją szanse na uniknięcie zmian, które okażą się bardzo niekorzystne. I nieodwracalne.
Jak pisze Anne Applebaum w książce „Zmierzch demokracji”, populizm nie pojawił się nagle. Wykluwał się długo i stopniowo. Przykładem jest polityka klimatyczna republikanów w USA.
Kalkulacja polityczna
W latach 80. republikanie byli w awangardzie neoliberalnej rewolucji, którą napędzała między innymi wiara, że rynek pomaga skutecznie rozwiązywać także problemy społeczne. Wiara ta średnio (tak to ujmijmy) się sprawdziła, ale można podać przykłady, gdy mechanizm rynkowy rzeczywiście świetnie zadziałał. Jednym nich jest system cap and trade wykorzystywany do handlu emisjami gazów zanieczyszczających atmosferę. Po wielu latach jego stosowania wystarczy tylko krótko przypomnieć, że polega to na tym, iż wyznacza się górne pułapy ilości pozwoleń wydawanych na emisję szkodliwych gazów, a rynek ustala ich cenę.
Tym, co warte jest przypomnienia, jest to, że system cap and trade zaczął być w USA stosowany z inicjatywy republikanów. Na początku świetnie się sprawdził jako instrument ograniczania emisji dwutlenku siarki (SO2), co pomogło rozwiązać problem kwaśnych deszczów. George W.H. Bush lubił mówić o sobie, że jest prezydentem klimatycznym, co świadczy o wadze, jaką przywiązywał do tego problemu.
Giełdy handlu pozwoleniami na emisję powstały w USA w 11 stanach, a w 2009 r....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta