Czy znikną małpy i Brytyjczycy
Rozwiązanie sporu między Hiszpanią a Wielką Brytanią o przynależność państwową Gibraltaru należy uznać w dającej się przewidzieć perspektywie za niemożliwe.
Nazwa „Gibraltar” sprawia, że Hiszpanom rzednie mina i dostają gęsiej skórki. Trudno ich czymś bardziej rozdrażnić. Jeśli chcesz Hiszpanowi emocjonalnie dokopać, to zejdź czym prędzej na temat Gibraltaru. Sukces murowany. Chcieliby zapomnieć o „problemie”, ale zarazem nie mogą się powstrzymać od odgrzewania go co jakiś czas na nowo. Szczególnie w letnim sezonie ogórkowym, kiedy media z braku laku muszą się czymś zająć. A hasło „Oddajcie nam Gibraltar” pasuje jak ulał i przeciętny wylegujący się na plaży Hiszpan podpisze się pod nim obiema rękami. Oczywiście najlepiej by było, żeby Gibraltar oddał się sam, w drodze aklamacji, przez jednomyślny wybór jego mieszkańców.
Nad tym niewielkim cyplem, o powierzchni sześciu i pięćdziesięciu pięciu setnych kilometra kwadratowego, góruje wysoka na blisko pięćset metrów charakterystyczna skała, przez Hiszpanów nazywana el Peñón de Gibraltar, czyli Turnią Gibraltarską. Ta skała wraz z podobną, wznoszącą się po drugiej stronie Cieśniny Gibraltarskiej, to Słupy Heraklesa, wyznaczające kres żeglugi po Morzu Śródziemnym w starożytnym świecie. Zamieszkany przez około trzydzieści trzy tysiące ludzi i cztery setki małp cypelek stanowi brytyjskie terytorium zamorskie od ponad trzystu lat, a dokładnie od kończącego wojnę o sukcesję hiszpańską (Francja i Hiszpania...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta