Przymusowe małżeństwo francuskiej lewicy
Nowy Front Ludowy: trzy słowa, trzy kłamstwa. Unia wszystkich lewic, od socjalistów po komunistów, od zielonych po „niepokornych”, jest próbą odnowienia bloku, który już raz się rozpadł. Pozostaje silnie podzielona wewnętrznie i cały czas nie znajduje sposobu, aby zatrzymać odpływ uboższych wyborców ku dalekiej prawicy.
Od czasu do czasu trafia się człowiek, który miał nieszczęście urodzić się w niewłaściwej epoce. Napoleon, na przykład, to postać ze starożytności. Dużo bardziej pasowałby do Cezara, Scypiona czy Aleksandra niż do współczesnych mu Karolów, Wilhelmów czy Ferdynandów. Podobny problem mają dwie najbardziej emblematyczne postaci dla dzisiejszej francuskiej lewicy. Wypada się bowiem zgodzić z deputowaną socjalistyczną Hélène Geoffroy, która mówiła niedawno, że są po stronie progresywnej dwie zasadnicze tendencje, między którymi trudno znaleźć kompromis, obydwie uosabiane przez wyrazistego lidera. Określiła je ona mianem „linii Glucksmanna” oraz „linii Mélenchona”.
I tak Raphaël Glucksmann, lider listy Partii Socjalistycznej w wyborach europejskich, to jakby wschodnioeuropejski dysydent z początku lat 90., człowiek, dla którego polityka jest przedłużeniem publicystyki. Nudzą go spory programowe, ożywia się wobec problemów etycznych. W kwestii polityki gospodarczej i społecznej zmienia zdanie często i łatwo, jest pragmatykiem, który chce więcej sprawiedliwości społecznej, ale nie zamierza obalać kapitalizmu. Wyborcę „ludowego” drażni jego „paryżanizm”, wypomina mu się słowa sprzed lat, że bardziej u siebie czuł się w Nowym Jorku niż w Pikardii. Jeśli jednak idzie o wsparcie dla Ukraińców czy Ujgurów, pozostaje...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta