Jednomyślność wśród sędziów została wymuszona
Ludzie startujący w konkursach sędziowskich za czasów Zbigniewa Ziobry mieli różne motywacje, lecz próbuje się je prezentować jako tylko złe, wynikające z niższych pobudek. Rozmowa z Bartoszem Pilitowskim, socjologiem prawa
Czy ufa pan sędziom?
Tak.
Wyczułem jednak zawahanie w pańskim głosie.
Bo to jest trudne pytanie, gdyż mówimy o zróżnicowanej grupie. Do ludzi mam ograniczone zaufanie, ale jako osobom powołanym do sprawowania wymiaru sprawiedliwości daję im kredyt zaufania.
A da się w ogóle oddzielić człowieka od jego funkcji?
Tego nie da się oddzielić w pełni, ale żyjąc w jednym państwie, musimy sobie ufać. To jest tak, jak w ruchu drogowym, gdzie obowiązuje zasada ograniczonego, ale jednak zaufania. Gdybyśmy nie mieli takiego przekonania, że wszyscy będziemy przestrzegać reguł, to nie dałoby się żyć. Więc ufamy sobie, inaczej trudno byłoby wyjechać samochodem na miasto. I tak samo jest z sędziami. Dajemy im ogromną władzę nad naszym życiem, ufając, że z tej władzy będą korzystać zgodnie z przeznaczeniem i poszanowaniem pewnych reguł.
I korzystają z tego specjalnego statusu?
Generalnie tak. I nie jest to tylko moje osobiste zdanie, bo mówię to również na podstawie badań, które moja fundacja i nie tylko moja robi. Ale oczywiście takie organizacje jak nasza istnieją, ponieważ bywa, że dzieje się inaczej. Reguły nie są przestrzegane, a sędziom zdarza się łamać nie tylko standardy, ale i prawo. I mogę sypać z rękawa takimi przykładami.
Jasne, mamy sędziów...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta