Tyle znacy co Ignacy
85 lat temu z urzędu prezydenta ustąpił Ignacy Mościcki, świetny naukowiec, który okazał się marnym politykiem.
Kiedy aktywni naukowcy próbują wchodzić do polityki, efekty bywają marne. Pół biedy, gdy są to badacze bez większych osiągnięć, nie ma wtedy wielkiej straty z perspektywy nauki. Znacznie gorzej, kiedy karierę naukową na rzecz politycznej porzucają naukowcy wybitni.
W tym kontekście w XX wieku nie ma chyba bardziej spektakularnego przypadku niż losy Ignacego Mościckiego. W życiu ostatniego prezydenta II Rzeczypospolitej możemy dostrzec jakby dwie różne biografie osób o odmiennych charakterach. Z jednej strony mamy aktywnego, dynamicznego, niezwykle pomysłowego chemika, zarażającego otoczenie swoją pasją. Z drugiej – widzimy biernego, nieodnajdującego się w rzeczywistości polityka, lekceważonego przez otoczenie.
Naukowiec
Po młodzieńczych aktywnościach konspiracyjnych Ignacy Mościcki otrzymał w roku 1897 propozycję z Fryburga, ze Szwajcarii, dotyczącą zatrudnienia na lokalnym uniwersytecie. Inicjatorem zaproszenia był pracujący tam prof. Józef Wierusz-Kowalski, znający 30-letniego wówczas Mościckiego z lat wcześniejszych. Tak zaczęła się poważna przygoda przyszłego prezydenta Rzeczypospolitej z nauką.
Po nadrobieniu zaległości, w błyskawicznym tempie Mościcki zdobywał w nowym miejscu pracy uznanie zarówno jako początkujący naukowiec, jak i dydaktyk. W tym okresie można zauważyć u niego prawdziwą naukową pasję: pracował po 16 godzin dziennie (chociaż...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta