Gdy cyrk zamienia się w rzeźnię
Spychana do rynsztoku popu Lady Gaga wspięła się na szczyt wysokiej kultury: w Luwrze promuje nowego „Jokera: Folie à deux” i wystawę ze „Stańczykiem” Matejki. Wychodzi na to, że od początku była inteligentnym błaznem.
To z pewnością byłoby nudne, gdyby ostatecznie w finale nie okazywało się tak bardzo ciekawe: ile jeszcze razy będziemy świadkami tego, że potępiany w czambuł artysta, artystka bądź, jak dziś się mówi, osoba artystyczna zostaje doceniona przez najbardziej nobliwe gremia, instytucje, muzea?
Oczywiście, by tego dokonać, dobrze mieć świadomość, że jest sztuka i kultura poza kinem i notowaniami list przebojów bądź streamingiem, o czym pewnie większość gwiazd popu nie ma pojęcia lub ich zainteresowania w tę właśnie stronę się nie zapuszczają. Dla Lady Gagi, jak nazwała się Stefani Germanotta, symboliczna była jednak bardzo wczesna inicjacja, związana z fortepianem.
Partytury młodości
To najcenniejszy skarb rodziny Germanottów, zakupiony w 1966 r. przez dziadków Gagi ze strony ojca. „Kiedy Stefani zaczęła raczkować, wykorzystywała nogę fortepianu, żeby podciągnąć się do pozycji stojącej, w wyniku czego w pewnym momencie jej paluszki natrafiały na klawisze” – wspominała mama artystki w wywiadzie dla „InStyle’a”. „Stała i naciskała kolejne klawisze, nasłuchując dźwięków. Z czasem zaczęliśmy ją podnosić albo sadzać na taborecie, żeby mogła sobie brzdąkać”. Skutek był następujący: Gaga nauczyła się grać ze słuchu. Zapytana przez rodziców, czy zgodziłaby się na lekcje gry na instrumencie – mówiła, że słyszy muzykę w głowie. Zgodziła się, a później była...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta