Ani Trump, ani Kamala nie uzdrowią Ameryki w cztery lata
Jestem pod wrażeniem metafory Ameryki jako wielkiej dyni z lewicowym naskórkiem i konserwatywnym wnętrzem. Na dodatek ta halloweenowa dynia jest mocno nadpsuta.
Cokolwiek by wam mówiono, cokolwiek wieszczono, wybory, którymi dziś żyje Ameryka i reszta naszej niemałej planety, nie rozstrzygną o przyszłości świata. Nie rozsadzi Stanów Zjednoczonych Donald Trump ani nie przerobi na jakąś nową wersję Związku Radzieckiego Kamala Harris. Można by tu dodać jeszcze zgrabne, publicystyczne „wbrew pozorom”, bo obelgi padają z obu stron; Trump nazywa Kamalę komunistką, a ta odpłaca mu pięknym za nadobne, mówiąc o nim „faszysta”. Nie, ani Kamala nie jest komunistką, ani Trump faszystą. Wszystko to wyborcza retoryka, w której dawno już przekroczono granice przyzwoitości. Inwektywy zajęły miejsce rzeczowych argumentów, nie inaczej niż nad Wisłą. Irytuje to, rzecz jasna, ludzi światlejszych, ale gawiedź się cieszy i emocjonuje coraz brutalniejszym językiem.
Rozmawiałem o tych wyborach z dziesiątkami ludzi po obu stronach Atlantyku i reprezentujących większość zaangażowanych w amerykańską politykę stronnictw. I mimo że mają skrajnie różne poglądy niemal na wszystko, w jednej sprawie są zgodni. Spytacie w jakiej? Otóż, nie licząc oczywiście marginesu najbardziej oddanych lojalistów Trumpa i Harris, większość moich...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta