Do śmierci podchodzę zadaniowo
Choć patomorfolodzy mają z reguły najwięcej do czynienia ze zmarłymi, ich praca pomaga dbać o długość i jakość życia żyjących.
Gdy powiedziałam mamie, że chcę zostać patomorfologiem, zapytała: „Jak to? Nie będziesz lekarzem?”. A ja właśnie chciałam zostać lekarzem, który bada tkanki i narządy – wspomina w rozmowie z „Plusem Minusem” prof. Bożena Walewska-Zielecka. Według rejestru Naczelnej Izby Lekarskiej w Polsce zawód patomorfologa wykonuje 830 osób. Jednym z głównych miejsc ich pracy jest prosektorium. W mediach i publicznych debatach na temat zdrowia najczęściej można usłyszeć komentarze kardiologów, onkologów, specjalistów medycyny rodzinnej czy internistów. Początek listopada może być okazją, by ich spojrzenie na zdrowie, życie i śmierć uzupełniła perspektywa patomorfologów.
Nie są tylko lekarzami „od śmierci”. Codzienna praca lekarzy tej specjalizacji polega na badaniu chorób zarówno u zmarłych, jak i u żywych. Za finalną diagnozą, jaką przekazuje nam nasz lekarz, bardzo często stoi patomorfolog, który w zaciszu laboratorium ustalił, co nam dolega. Może badać narządy, które chirurg usunął choremu w czasie operacji. Jego zadanie polega na odpowiednim barwieniu tkanek i obserwowaniu w laboratorium pod mikroskopem, w ramach badań histopatologicznych, białek czy bakterii, takich jak np. prątki gruźlicy. Opinia, która w ten sposób powstaje, ma często kluczowe znaczenie dla decyzji, jak dalej leczyć pacjenta i jakie są jego rokowania....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta