Między polityką i nadgorliwością

Łatwiej będzie zrozumieć emocje PiS po śmierci Barbary Skrzypek, jeśli spojrzy się na kontekst, czyli działania prokuratury wobec obecnej opozycji.
Barbarę Skrzypek znał każdy dziennikarz zajmujący się dłużej polityką. Kiedy na początku 1992 r. zostałem reporterem politycznym „Życia Warszawy”, często kontaktowałem się z Jarosławem Kaczyńskim, wtedy prezesem Porozumienia Centrum. Był on wówczas łatwo dostępny, nieoddzielony jeszcze od świata wałem ochroniarzy. Kiedy do niego dzwoniłem albo odwiedzałem siedzibę PC przy placu Unii Lubelskiej w Warszawie, korzystałem z pośrednictwa urzędującej w sekretariacie pani Skrzypek. Tak działało to przez wiele lat, także w biurze Prawa i Sprawiedliwości przy Nowogrodzkiej.
Była niezwykle sprawną więcej niż sekretarką lidera, bardziej jego asystentką, potem zresztą dyrektorką Biura Prezydialnego PiS. Ale też podziw budził jej charakter. Zero biurokratycznej arogancji, stała gotowość do pomocy, nie do izolowania polityka, ale do ułatwiania dziennikarzom kontaktu z nim. Kilka razy pomogła mi w wymierny sposób. Ludzi, z którymi stykała się dłużej, traktowała z serdecznością. Można było podziwiać jej anielską cierpliwość, z jaką brała na siebie masy petentów. Z Kaczyńskim była autentycznie zaprzyjaźniona. Trafił mu się skarb.
Kiedy przeszła na emeryturę, nadal miała związki z tym politycznym środowiskiem – jako członek rady nadzorczej spółki Srebrna kontrolowanej przez Kaczyńskiego. Niby więc to oczywiste, że jeśli wymiar sprawiedliwości...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta