Zmęczenie i tanie chwyty
Dopiero w debacie między dwoma kandydatami przed drugą turą będzie można zaprezentować nie tylko retoryczne chwyty – przekonuje dr Anna Materska-Sosnowska, politolożka z UW.
Czy sześć debat w jednej kampanii wyborczej to trochę nie za dużo? Nie czuła pani przesytu po tej ostatniej w TVP?
W poniedziałek brałam udział w salonie „Polityki” w Sopocie, gdzie było pytanie o debaty. I opinie były podzielone. Część osób twierdzi, że nie mają one sensu. To jest jak dobrze przedstawiony produkt marketingowy. Z drugiej strony, jeżeli ktoś się mniej polityką interesuje, jest to jedyna metoda prezentacji kandydatów. Natomiast sześć 3,5-godzinnych debat o niczym nie ma sensu.
Uważam, że należałoby się zastanowić nad tym, jakie warunki trzeba spełnić, aby móc kandydować. A także nad tym, jak powinny wyglądać te debaty. Bo promowanie niektórych poglądów na antenie, zwłaszcza w telewizji publicznej, mija się ze zdrowym rozsądkiem.
Mówi pani o refleksji nad dopuszczaniem kandydatów do wyborów. Chodzi o zwiększenie liczby podpisów niezbędnych do zarejestrowania kandydatury?
Same podpisy nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta