Wojna się nie skończy za pół roku
Nie wydaje mi się, żeby w krótkiej perspektywie istniało ryzyko wybuchu konfliktu w Europie, aczkolwiek jest ono ewidentnie wysokie w dłuższym czasie – mówi gen. Dariusz Łukowski, odchodzący szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Naczelny dowódca sił NATO w Europie gen. Alexus Grynkewich uważa, że USA i Unia Europejska mają półtora roku, aby przygotować się na skoordynowany atak Rosji i Chin. Na ile ten scenariusz jest realny?
W mojej ocenie ten scenariusz jest przerysowany. Wynika to z kilku czynników. Pierwszym jest wywieranie presji na sojuszników europejskich, żeby poważnie podchodzili do zwiększania zdolności wojskowych. Drugi wynika z działania na użytek wewnętrzny. Administracja Donalda Trumpa środek ciężkości zainteresowania przesuwa w kierunku Indopacyfiku i Azji. A tam kluczową rolę odgrywają siły powietrzne, Marynarka Wojenna oraz piechota morska, czyli Marines. Nie wojska lądowe, które tradycyjnie są związane z kontynentem europejskim. Zatem wypowiedź tę można interpretować jako wynikającą z konieczności zachowania balansu w wydatkach między tymi rodzajami sił zbrojnych. Zwrócenie uwagi na zagrożenia to element presji politycznej wynikającej z przeglądu stacjonowania i obecności wojsk amerykańskich w Europie.
Nie wydaje mi się, żeby w krótkiej perspektywie istniało ryzyko wybuchu konfliktu w Europie, aczkolwiek to ryzyko jest ewidentnie wysokie w dłuższej perspektywie. Dziś Rosjanie są zaangażowani w wojnę w Ukrainie. Ona się nie skończy za miesiąc czy za pół roku. Nie wierzę w to. Dopóki nie zostaną podjęte rozmowy pokojowe i Rosjanie nie ustabilizują...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
