Po co Putinowi „forteca Donbas”
Oddanie Moskwie nieokupowanej części obwodu donieckiego oznacza nieuchronne kontynuowanie wojny przez Kreml. Ukraina utraciłaby bowiem fortyfikacje, powstrzymujące rosyjską armię.
–To jest bastion przeciw Hunom – miał powiedzieć fiński prezydent Aleksander Stubb o znaczeniu wolnej części obwodu tydzień temu na spotkaniu w Białym Domu z Donaldem Trumpem.
Jak relacjonuje „Wall Street Journal”, amerykański prezydent „był pod wrażeniem”.
W czwartym roku wojny ukraińska armia utrzymuje już tylko około jednej trzeciej obwodu. Ale znajdują się tutaj dwa ważne miasta Słowiańsk i Kramatorsk (który stał się faktyczną stolicą obwodu po zajęciu przez Rosjan Doniecka). Po ustabilizowaniu frontu w 2015 roku dowódcy ukraińskiej armii przewidywali, że Kreml wcześniej czy później będzie chciał podbić te tereny. Dlatego rozpoczęto budowę rozległych umocnień.
Nie do podbicia
Oba główne miasta chronione są 50-kilometrowym pasem dość rozwidlonych fortyfikacji, w które wchodzą zarówno umocnienia stałe (bunkry), jak i polowe: transzeje, rowy i pułapki przeciwczołgowe czy pola minowe. Ponieważ wolna część regionu jest bardzo zurbanizowana, gęsta zabudowa w połączeniu z umocnieniami stanowi bardzo poważną przeszkodę na drodze rosyjskiej armii.
W dodatku Słowiańsk i Kramatorsk leżą w dolinie rzeki Kazennyj Torec (dopływu Dońca). Ukraińskie umocnienia znajdują się zarówno po wschodniej stronie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
