Przywódcy dożywotni i dziedziczni
Aleksander Łukaszenko i Kim Dzong Un przywieźli na pekińskie uroczystości swych następców. Nie ukrywają, że prowadzą politykę dynastyczną. A co z Putinem i Xi? Wystarczy im „dożyć 150 lat”?
– Dawniej ludzie rzadko dożywali do siedemdziesiątki. A dzisiaj mówią, że mając 70 lat, ciągle jesteś dzieciakiem – powiedział 72-letni Xi Jinping swemu gościowi 72-letniemu Władimirowi Putinowi.
Obaj tydzień temu prowadzili kolumnę przywódców 26 państw, którzy przyjechali na chińskie uroczystości 80. rocznicy zakończenia drugiej wojny światowej w Azji.
Najnowsze odkrycia medyczne pozwalają przedłużać życie, co bez wątpienia interesowało większość siwiejących liderów kroczących za Xi i Putinem. – Prognozują, że w tym stuleciu jest szansa dożyć i do 150 lat – mówił Chińczyk Rosjaninowi w krótkiej rozmowie, której rozpowszechniania zabroniły chińskie władze.
Nowi monarchowie postkomunistyczni i komunistyczni
Ale co najmniej czterech z obecnych w Pekinie przywódców postanowiło nie czekać na rozwój medycyny i zadbać inaczej o ciągłość władzy w swoich państwach. Prezydenci Azerbejdżanu i Turkmenistanu, przywódca Korei Północnej i Aleksander Łukaszenko mają swoich następców. W pierwszych trzech państwach władza już jest przekazywana dziedzicznie: z ojca na syna.
W komunistycznej Korei trwa to najdłużej, bo Kim Dzong Un jest już trzecim z rodu, który rządzi. W Azerbejdżanie i Turkmenistanie rządzą synowie założycieli dynastii i nic nie wskazuje na to, by zamierzali zrezygnować z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
