Gdyński wzór
Gdyński wzór
"Poszukiwanie lokalizacji pod plomby to prawdziwa wojna partyzancka" -- donosi "Dziennik Bałtycki". Firma deweloperska musi wyszukać lokalizację, kupić działkę, uzyskać wiarygodną informację o tym, co można na niej zbudować, a czego nie można, przedstawić projekt spełniający wymogi architektoniczne i techniczne, znaleźć fundusze na realizację inwestycji. To jednak nie wszystko. Powodzenie całego przedsięwzięcia zależy przede wszystkim od podejścia urzędników gminnych. W Trójmieście inwestorzy najchętniej budowaliby tylko w Gdyni. -- Tu sprawy załatwia się szybciej i łatwiej, a współpraca z architektem miejskim polega na wspólnym pokonywaniu trudności, a nie ich wynajdywaniu -- stwierdza na łamach wspomnianego dziennika Alicja Kozakiewicz z firmy deweloperskiej Hossa. Ciekawe, ile gmin w Polsce cieszy się równie dobrą opinią wśród inwestorów, a ile zasługuje na tytuł "zasłużonych utrudniaczy"?
e. b.