Noclegi i dnie
Po "Nowolipiu"
Noclegi i dnie
Józef Hen
Był Lwów. Pierwsze trzy noce, jeszcze w listopadzie 1939 roku, gościłem u mojego polonisty, przy ulicy Na Bajkach, w jadalni rozłożono dla mnie na pastowanej podłodze futrzak, do przykrycia dano mi prawdziwą kołdrę. Rano -- kawa z mlekiem i bułeczka. Matka mojego polonisty była dystyngowana i uprzejma, trochę sztywna, ale ja myślałem, że taka powinna być mama z mieszczaństwa i niby dlaczego miałaby okazywać jakąś szczególną słodycz. Po trzech dniach profesor Rath wziął mnie na bok i pocąc się i jąkając wyznał, że nie mogę u nich dłużej być. Ja bym cię trzymał -- powiedział -- ale przecież to nie jest moje mieszkanie, tylko mojego brata, my sami z żoną jesteśmy uchodźcami. Spodziewałem się tego i prawdę mówiąc dziwiłem się, że wytrzymali aż trzy dni.
Następną noc spędziłem u naszego kulejącego matematyka, którego słodkooka żona, też matematyczka, tak mi się w Warszawie podobała, że nawet zacząłem pisać powieść, w której ich małżeństwo było nieudane, ona, głodna jakichś emocji, go zdradza, już nie pamiętam z kim, z ohydnym lowelasem czy może z uczniem -- moim sobowtórem, pamiętam tylko, że on wędruje do knajpy, szuka pociechy w wódce, tam przyczepia się do niego domorosły filozof z przedmieścia, takimi postaciami ubarwiał swoje powieści Dołęga-Mostowicz. Nic o...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)