Zbyt blisko Czeczenii
KAUKAZ
Zwykło się mówić, że Dagestan to beczka prochu
Zbyt blisko Czeczenii
PIOTR JENDROSZCZYK
Wyglądało to groźnie. Tłum uzbrojonych ludzi wdarł się pod koniec maja do gmachu rządu w Machaczkale, stolicy Dagestanu. Na dachu pojawiła się zielona flaga islamu. Milicja ani uzbrojone w ciężki sprzęt odziały MSW nie ośmieliły się użyć broni w obawie przed rozpoczęciem nowej wojny na Kaukazie. Jedynymi ludźmi, którzy w pełni kontrolowali sytuację, byli bracia Chacziłajewowie. Z położonego nieopodal pałacyku z czerwonej cegły, należącego do Nadira Chacziłajewa, deputowanego Dumy Państwowej, utrzymywali oni kontakt z tłumem swych zwolenników, zajętych rozbijaniem kas pancernych i przeszukiwaniem pomieszczeń siedziby rządu oraz innych instytucji państwowych Dagestanu.
Zamach stanu zakończył się po kilku godzinach negocjacji. Na znak dany przez 39-letniego Nadira Chacziłajewa uzbrojeni ludzie opuścili budynek, zabierając ze sobą znalezione tam automaty, karabiny maszynowe i pistolety. Bracia Chacziłajewowie zdołali uzyskać obietnicę władz, że nikomu z napastników włos z głowy nie spadnie. Uzgodniono jedynie że zostanie wszczęte postępowanie karne. Przybyłemu pośpiesznie na miejsce wydarzeń prosto z Francji rosyjskiemu ministrowi spraw wewnętrznych nie pozostało nic innego, jak przeprowadzić spokojną rozmowę przy kawie z Nadirem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta