Pół wieku z aparatem
Pół wieku z aparatem
FOT. RAFAŁ GUZ
Nazywa siebie włóczęgą, który wędruje samotnie po zakamarkach Sandomierza. "Powróćmy pamięcią do tamtych lat. Hania nazywała mnie Januh, Mariola - Jano, znajomy mówił do mnie Ślimaczek, bo 'pana Janusza dotknąć, to się schowa i już się go nie dostanie'" - opowiada o sobie Janusz Kwiatkowski, fotograf Sandomierza.
- Urodziłem się w 1923 roku w Sandomierzu. Cała moja rodzina była artystyczna. Mieliśmy dom w Piszczelach. Rodzice to była inteligencja. Zubożała, ale przecież inteligencja, więc ogród mieliśmy zupełnie dziki, tak zarośnięty chwastami, że dzisiaj pewnie zapłacilibyśmy karę. W tym domu panował dziecięcy stosunek do świata i atmosfera sztuki. W tym domu wychowywałem się ja i moje siostry. Maryla skończyła Akademię Sztuk Pięknych, Elżbieta miała zdolności literackie i plastyczne.
Od baby-box do kopiobudki
Dostałem w prezencie aparat fotograficzny. Ten pierwszy to był baby-box, taki mały automacik, gdzie nic nie trzeba było nastawiać, tylko przycisnąć spust migawki. Następnie była "Agfa", też tego typu, potem "Karat" i mnóstwo innych....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta