Protekcjonizm
To, co widać i to czego nie widać
Protekcjonizm
Fryderyk Bastiat
Pan Prohibiusz poświęcał czas i kapitał na przetwarzanie zasobów swych ziem w żelazo. Jako że natura była bardziej łaskawa dla Belgów, dostarczali je Francuzom po niższej niż p. Prohibiusz cenie. Oznaczało to, że wszyscy Francuzi (Francja) mogli otrzymać daną ilość żelaza za mniej pracy, kupując ją u zacnych Flamandów. Ci zaś, wiedzeni własnym interesem, nie żałowali metalu i widzieliśmy, jak co dnia wielu wytwórców gwoździ, kowali, powoźników i innych udawało się osobiście lub przez pośredników, aby zaopatrzyć się w Belgii. Ta sytuacja bardzo martwiła p. Prohibiusza.
Z początku postanowił powstrzymać to nadużycie własnymi siłami. Tak byłoby najlepiej, ponieważ tylko on z tego powodu cierpiał. Wezmę karabin -- pomyślał -- cztery pistolety za pas, ładownicę pełną naboi i tak zaopatrzony stawię się na granicy. Tam pierwszemu kowalowi lub powoźnikowi, który pojawi się, by prowadzić swoje interesy dam nauczkę -- zabiję go.
Kiedy już wyruszał, przyszło mu do głowy kilka myśli, które ostudziły jego zapał. Powiedział sobie: przede wszystkim nie jest wykluczone, że nabywcy żelaza, moi rodacy i wrogowie, źle mnie zrozumieją i miast dać się zabić -- mnie zabiją. Poza tym, nawet zmuszając do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)