Zobaczyć i żyć
Zobaczyć i żyć
Nie jest centrum światowej polityki ani siedzibą bankowych tuzów. Nie lansuje mody i nie hołubi artystów. Na próżno szukać tu klejnotów minionych cywilizacji. Dlaczego więc wywołuje takie emocje? Trudno o rzeczową ocenę. Gdy myślimy o Rio, pojawiają się etykiety - miasto roztańczone, rozwiązłe, złowrogie.
Mieszkam w trzecim rzędzie budynków w dzielnicy Copacabana. Dalej jest już tylko ściana granitowych gór tworzących wielokilometrowy łańcuch. Miasto zajmuje skrawek lądu, który tu, w Copacabanie, zwęża się jeszcze bardziej. W tej przestrzeni między górami a oceanem starano się zmieścić jak najwięcej. Trudno znaleźć na świecie kilometr kwadratowy tak gęsto zaludniony i zabudowany.
Wykorzystując ten ląd, zapomniano jednak o klimacie. Wystarczy wyjść na ulicę, żeby wiedzieć, co to oznacza. Bryza atlantycka zatrzymuje się już na pierwszym szeregu domów, w głębi zaś panują niepodzielnie duchota i wilgoć. Momentalnie czynią z człowieka lepką, pozbawioną napędu masę. Tu nie ma co czekać na aklimatyzację.
Brazylijczycy zdejmują z siebie co się da. Zawsze są skąpo ubrani. Nawet ich stroje plażowe zawierają jedynie niezbędną ilość materiału. Jest tak gorąco, że próbują wchodzić w nich w głąb miasta. Ale nie oznacza to, że opanowała ich bez reszty zmysłowa mania. To także...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta