Szekspir po amerykańsku
Marc Norman, scenarzysta, nominowany do Oscara za "Zakochanego Szekspira": Film jest przemysłem i rządzi się własnymi prawami
Szekspir po amerykańsku
Barbara Hollender: Trzynaście nominacji do Oscara dla kostiumowego filmu o Szekspirze! Chyba nie spodziewał się pan takiego sukcesu?
MARC NORMAN: Praca scenarzysty ma w sobie coś z hazardu. Najpierw trzeba napisać dobry tekst, a potem musi zdarzyć się cud. Zagraliśmy va banque i wygraliśmy fortunę. Scenariusz "Zakochanego Szekspira" napisałem w 1992 roku. Chodziłem z nim od studia do studia. Nikt w ten temat nie wierzył.
Jak przekonał pan producentów z Miramaxu?
Pomógł mi wielki sukces komercyjny i oscarowy "Angielskiego pacjenta" Anthony'ego Minghelli. Szefowie Miramaxu zrozumieli, że czasem warto zainwestować w coś bardziej ambitnego.
Pomysł dopisania biografii Szekspirowi wydaje się dość diaboliczny.
Europejczykom. Na Starym Kontynencie traktuje się Szekspira jak geniusza. Zapomina się, iż był on także człowiekiem. Jadł, spał, kochał, miał swoje radości i kłopoty. Ja zdjąłem go z piedestału. Może to bardziej przybliży autora "Hamleta" współczesnej młodzieży niż akademickie szkice na temat konstrukcji jego dramatów.
Pamiętam dokumentalny film Ala Pacino "Looking for...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta