Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

O tym, co widać gołym okiem

31 marca 1999 | Prawo | AK

REAKCJE

Moja głowa moim skarbem

O tym, co widać gołym okiem

ADAM KABZIńSKI

W publikacji "Moja głowa moim skarbem" ("Rzeczpospolita" z 25 marca) pan Janusz Wojciechowski poddaje druzgocącej krytyce kieleckich prokuratorów i sędziów, którzy uznali za zasadne zastosowanie tymczasowego a resztowania wobec Piotra Sz. , broniącego -- cytuję -- "głowy swego dziecka" przed trzema napastnikami zbrojnymi w noże i siekiery. Zdarzenie miało nadto rozgrywać się w jego domu, tj. w miejscu podlegającym szczególnej o chronie prawnokarnej.

Krytykę autor wsparł wywodami o przemienności ról napastników i broniących się, intensywności obrony koniecznej i zasad rządzących stosowaniem aresztu.

Wywody te -- z całym uszanowaniem dla autora -- należą do oczywistych, dlatego nie są przedmiotem mojej polemiki.

Szkopuł w tym, że stosujący areszt sędziowie Sądu Rejonowego w Kielcach zmagali się zinnym niż pan Janusz Wojciechowski stanem faktycznym i prawnym. Mogę już pokusić się ojego rekonstrukcję, albowiem przez wszczęcie postępowania zażaleniowego dowody stały się jawne stronom, a późniejsze deklaracje prokuratora świadczą już o pełnym zabezpieczeniu procesowym materiału dowodowego.

Prawdą jest, iż napastnicy wtargnęli do domu Piotra Sz. i tam pozostali --...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 1660

Spis treści
Zamów abonament