Żołnierze bez ziemi
ARMIA WYZWOLENIA KOSOWA
Żołnierze bez ziemi
Partyzanci z UCK mieli przeprowadzić ofensywę i zwyciężać, tymczasem musieli uciekać przed Serbami w góry. Kosowianie jednak wierzą, że tej wojny nie można przegrać.
PAWEŁ RESZKA
z Tirany
Dowódcy Armii Wyzwolenia Kosowa mówią o prowadzonej przez UCK ofensywie, która wciąż jednak nie przynosi przełomu. Na zdjęciu: kosowski partyzant w jednym z obozów w północnej Albanii.
Albański partyzant Lan Musaj chętnie wystawia swoją obandażowaną nogę spod przybrudzonej szpitalnej pościeli. Bez problemu godzi się też na zrobienie fotografii. - Kula trafiła mnie w Kosowie - mówi zadowolony z wrażenia, jakie jego słowa robią na pielęgniarkach.
Młode dziewczęta tłoczą się dookoła jego łóżka. Są dumne, że mogą opiekować się bohaterem wojennym. Na pytania, czy wróci na front i czy ciągle wierzy w zwycięstwo, chórkiem odpowiadają za Lana: - Oczywiście.
Lan Musaj, bojownik Armii Wyzwolenia Kosowa (UCK), został trafiony trzy tygodnie temu w swojej rodzinnej wiosce Ramun w południowo-zachodnim Kosowie. Serbskie czołgi i oddziały paramilitarne otoczyły jego osadę. Partyzanci przyczaili się w wiosce. Zaczęli strzelać dopiero wtedy, gdy przeciwnicy podeszli bardzo blisko. Lan nie powalczył długo:
- W moim kierunku...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta