Rosja po Kosowie
Moskwa chciała udowodnić, że bez niej nie można rozwiązać żadnego światowego konfliktu
Rosja po Kosowie
SłAWOMIR POPOWSKI
" Rzutem na taśmę" Moskwa jeszcze raz usiłowała postawić NATO wobec faktów dokonanych i rozstrzygnąć konflikt kosowski według własnego scenariusza. Niespodziewane wejście do akcji 200 spadochroniarzy rosyjskich nie wróży dobrze współpracy Rosjan isojuszu w Kosowie.
Rosyjskie dowództwo, nie czekając na wyniki prowadzonych przez Strobe'aTalbotta rozmów na temat zasad współpracy NATO i Rosjan w Kosowie, wydało rozkaz przerzucenia 200 komandosów z Bośni do Prisztiny. Wkraczający żołnierze byli w sobotę owacyjnie witani przez Serbów. -- Nie będziemy błagać Amerykanów, aby wyznaczyli nam jakiś sektor, i nie będziemy ostatnimi, którzy wjadą do Kosowa -- mówił gen. Leonid Iwaszow, główny rosyjski negocjator wojskowy. Kilka godzin później do Prisztiny ruszyli komandosi brytyjscy. Nagle zrobiło się groźnie. Z wyników tej operacji cieszył się tylko Borys Jelcyn, który jeszcze tego samego dnia awansował na generała dowódcę komandosów rosyjskich, którzy pierwsi wkroczyli do Prisztiny. Nikt nie powinien więc mieć wątpliwości, kto był inicjatorem akcji.
Ideologowie i pragmatycy
Incydent ten niedobrze...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta