Ranny na wojnie
Michał Listkiewicz, kandydat na prezesa PZPN
Ranny na wojnie
Przedwyborcze spotkania i rozmowy
Po której stronie walczył pan w wojnie futbolowej?
MICHAł LISTKIEWICZ:Zaraz po wybuchu wojny walczyłem po stronie PZPN, byłem zresztą jednym z pierwszych rannych. Otrzymałem strzał w plecy, ponieważ po pierwszej wizycie dwóch panów z UKFiT, z których jeden był moim kolegą, następnego dnia wyjechałem do Chorwacji i tam dowiedziałem się od dziennikarzy, że jestem zawieszony jako sekretarz generalny związku. Później, wraz z eskalacją wojny, stałem się nieufny.
Jest inna wersja wybuchu wojny i pana udziału. Dzwonek do drzwi PZPN, uprzedzony o najściu kontrolerów UKFiT strażnik patrzy w wizjer i widzi po drugiej stronie znajomą twarz Michała Listkiewicza. Otwiera śmiało drzwi, a zza pleców Listkiewicza wyskakuje dwóch komandosów ministra Jacka Dębskiego. Dostają się podstępnie do siedziby związku i zaczyna się długa wojna. Uznano to za wredny akt pana zdrady.
To jakaś paranoiczna wersja, po prostu idiotyzm. Jeden z dwóch przybyłych kontrolerów, a był to Jerzy Staroń, pracował przedtem w związku, wszyscy go dobrze znali. Było czystym przypadkiem, że otworzyłem im drzwi, bo na dole jest domofon, i że właśnie ja wprowadziłem ich do środka. Przyjąłem ich kawą, odbyliśmy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta