Wojna bez końca
Prezydent Pastrana spełnił kilka żądań partyzantów. Nie uzyskał jednak niczego w zamian, a tylko utracił zaufanie swoich generałów.
Wojna bez końca
Posterunek policji w kolumbijskiej miejscowości Sapzurro po ataku FARC.
MAŁGORZATA TRYC-OSTROWSKA
Obiecując Kolumbijczykom pokój i porozumienie z partyzantami, prezydent Andres Pastrana podjął się zadania, na którego realizację może mu nie starczyć czteroletniej kadencji. Jego krucjata nie ma wielu entuzjastów. Mało kto w Kolumbii wierzy w dobrą wolę partyzantów. Po zapoczątkowaniu procesu pokojowego przemoc i terror nie ustały. W ostatnich dniach w walkach pomiędzy wojskiem i partyzantami w północno-zachodniej części kraju znowu zginęło kilkadziesiąt osób.
Partyzanci chcą negocjować z pozycji siły, a ugrupowania paramilitarne robią wszystko, by pokrzyżować zamiary prezydenta. Doszło nawet do czegoś w rodzaju rebelii w siłach zbrojnych. Do dymisji podał się minister obrony. Twierdzi, że Pastrana jest zbyt uległy wobec partyzantów.
Wojskowi od początku niechętnie odnosili się do ustępstw, na które Pastrana musiał przystać, zanim w styczniu tego roku uroczyście zainaugurował dialog z Rewolucyjnymi Siłami Zbrojnymi Kolumbii (FARC), najstarszą i największą organizacją partyzancką w tym kraju. Był to...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta