Wolny lot
TERESA MACISZEWSKA
ZDJĘCIA JAKUB OSTAŁOWSKI
W hali wolnego lotu klimat tropikalny jest stale.
To się musiało tak skończyć. Śledzie powinny być codziennie jędrne i świeże, a nie jak rozdeptane kapcie, więc nie ma się co dziwić, że pingwiny patrzą na nie z obrzydzeniem. Dlatego Andrzej Kruszewicz musi interweniować, gdzie trzeba. Na szczęście skutecznie: bunt na wybiegu udaje się opanować.
W "azylu" już czeka pacjent. Nie może latać, ma uszkodzony bark. Pewnie wpadł na druty. Dzięcioł, przestraszony i obolały, po dokładnych oględzinach zostaje przyjęty na oddział. W ciągu roku pracy szpitala doktor weterynarii Andrzej Kruszewicz, szef działu ptaków i "Ptasiego azylu" w warszawskim Ogrodzie Zoologicznym, odnotował w księdze przyjęć 744 pacjentów. Ludzie przynoszą szczygły, sokoły, gawrony, myszołowy, makolągwy, zięby, uszatki. Najczęściej z urazami mechanicznymi - podczas nocnych przelotów porozbijane o duże hotele, Pałac Kultury i Nauki, zaczepione o druty. Ale też z zatruciami pokarmowymi czy z uszkodzonymi piórami, co się zdarza, gdy na przykład gołąb pomyli kałuże i wykąpie się w oleju. Dziennie udzielana jest pomoc prawie 20 ptakom, nie licząc fachowych porad przez telefon.
Andrzej Kruszewicz bada bociana białego.
Na szpitalnym leczeniu i kuracji antybiotykowej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta