Wpis na batalię
Procesowanie się kosztuje, ale sąd ma jak sprawić, by bogaty nie wygrywał walkowerem
Wpis na batalię
RYS. JACEK FRANKOWSKI
Wytaczając sprawy (koncentrujemy się tym razem na procesie cywilnym), powodowie często nie przemyśleli tego kroku dostatecznie. Owszem, ustalili, iż prawo jest po ich stronie, sprawdzili to nawet w przepisach. Nie wystarczy jednak mieć rację. Proces to walka, a jej uczestnicy narażani są na straty zarówno moralne, jak i finansowe. Do tych ostatnich należą koszty procesu. Praca sądowej biurokracji, poczty, a także prawników reprezentujących obie strony kosztuje.
Ktoś musi zapłacić
Kto? Regulują to dwie zasady: odpowiedzialności za wynik procesu i kosztów celowych. Zgodnie z pierwszą, za proces (poza wyjątkami) płaci ten, kto ostatecznie przegrywa. Nie ma znaczenia, że np. w sądzie rejonowym wygrał, a dopiero w okręgowym przegrał; nie jest też ważne, czy przegrał z powodów merytorycznych czy tylko formalnych.
Zgodnie z drugą zasadą, wygrywającemu zwraca się wydatki, ale tylko niezbędne do celowego dochodzenia praw i obrony. Tu ocena w dużym stopniu zależy od sądu. Jeśli więc wygrywająca strona szastała pieniędzmi na adwokatów, nie znaczy to bynajmniej, że wszystko zostanie jej zwrócone. Swego dochodzimy zazwyczaj podczas nieraz bardzo długiego i wyczerpującego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta