Pomnik dla Miloszevicia
Gdy Rosjanie zajęli prisztińskie lotnisko, oszalał z radości. Pił, śpiewał i strzelał z "kałasza" przez całą noc.
Pomnik dla Miloszevicia
- Stąd do naszej wsi tylko pięć kilometrów. Albańczycy nie chcą nas przepuścić. Jesteśmy bez pieniędzy, głodujemy, śpimy na dworcu autobusowym, na klatkach schodowych... Nasze rodziny nie wiedzą, co się z nami stało. Tak blisko, a tak daleko - mówi Serb Dobrivoj.
FOT. RYSZARD BILSKI
RYSZARD BILSKI
z Prisztiny
- Na ulicy nie rozmawiajmy po serbsku - ostrzega Behar. - Wezmą nas za Serbów albo za albańskich kolaborantów i spotka nas ten sam los, co tego nieszczęsnego Bułgara. Podejdź do tej czerwonej budki z gazetami, tam są jeszcze ślady po pociskach.
Bułgar przyjechał do Prisztiny zaledwie kilka godzin wcześniej i wyszedł na swój pierwszy spacer po centrum. Jacyś ludzie zapytali go o godzinę. Odpowiedział po bułgarsku. Zabrzmiało jak po serbsku, wrogo. - Wystarczyło, żeby go zabili - mówi Behar. Behar jest Albańczykiem.
Kupowałem w tym kiosku gazety od lat. Za rządów Belgradu, prócz pełnej gamy serbskich tytułów, były tu także w sprzedaży gazety w języku albańskim. Drukowano je najpierw w Kosowie, a potem w Albanii i w Macedonii. Teraz są tylko albańskie. Belgradzką...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta