Nigdy w stadzie
Piotr Mitzner, autor książki "Hania i Jarosław Iwaszkiewiczowie. Esej o małżeństwie"
Nigdy w stadzie
FOT. BARTŁOMIEJ ZBOROWSKI
Czy znał pan osobiście Iwaszkiewiczów?
PIOTR MITZNER: Nie napisałbym tej książki, gdybym nie miał do nich osobistego stosunku. Mieszkaliśmy w tej samej Podkowie Leśnej, byliśmy sąsiadami. Ojciec poznał Jarosława Iwaszkiewicza w czasie okupacji, prowadził wtedy akcję wydawniczą "Wisła" i brał od niego rękopisy. Z kolei moja mama pisała kryminały - jako Barbara Gordon, które Iwaszkiewicz cenił i nawet kilka razy napisał o nich bardzo pochlebne recenzje. Oboje rodzice byli ludźmi piszącymi i już samo to ułatwiało nasze kontakty. Dodam jeszcze, że moja rodzina wywodzi się z Kijowa i moi dziadkowie stykali się z Jarosławem Iwaszkiewiczem na Uniwersytecie Kijowskim.
Patrzył pan jednak na Iwaszkiewiczów oczami dziecka.
Na Stawisku bywałem od szóstego roku życia. Poźniej, po śmierci ojca w 1968 r. tak się ułożyło, że różni dorośli brali na siebie, względem mojej osoby, obowiązki wychowawczo-edukacyjne. Wśród nich byli Iwaszkiewiczowie, którzy polecali mi lektury i rozmawiali o nich ze mną, udzielając mi rozmaitych rad.
Jedną z nich pan cytuje. Jarosław Iwaszkiewicz tak miał ocenić pańskie próby...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta