Cud na Greenpoincie
Piotr Siemion, autor powieści "Niskie Łąki": Podziemne były nie tylko drukarnie i nadajniki Solidarności, ale i koncerty grupy reggae
Cud na Greenpoincie
Fot. MICHAŁ SADOWSKI
Akcja "Niskich Łąk" rozpoczyna się w 1983 r. we Wrocławiu. Bohaterowie pańskiej książki konspirują, przeciwstawiają się systemowi i żyją jakby obok niego. Czy chciał pan tą powieścią rozliczyć się - w imieniu swej generacji - z epoką stanu wojennego?
PIOTR SIEMION: Ktoś mnie już zapytał, czy moja książka wymierzona jest przeciw konkretnej partii. Nie, jest przeciw głupocie i niedogodnościom życia wykraczającym poza jakiekolwiek opcje polityczne. Osobiście nazwałbym ją książką religijną, w tym sensie, że mówi o wielkim doznaniu cudu, bo cudem jest, że coś się w naszym życiu zdarzyło ważnego, przeszliśmy przez to, zmieniliśmy się, jesteśmy inni. Ale też, oczywiście, opowiadam w "Niskich Łąkach" o ludziach mojego pokolenia, o latach 1983-1991, o Wrocławiu i Nowym Jorku.
Do tej pory znaliśmy pana jako tłumacza.
Byłem tłumaczem, już nim nie jestem. Byłem mieszkańcem Wrocławia, już nim nie jestem. Napisałem powieść, ale nie powiem o sobie,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta