Pożar na obrzeżach
Pożar na obrzeżach
Dziewięć budynków gospodarczych i czterdzieści hektarów lasu zniszczył wczoraj pożar w Czechach Orlańskich na skraju Puszczy Białowieskiej.
Ogień rozprzestrzeniał się tak szybko, że groziło to spaleniem części wsi i kolejnych stu hektarów lasu. Do gaszenia użyto kilkunastu samochodów, samolotu "Dromader" i dwóch śmigłowców z Dyrekcji Lasów Państwowych. Rolnicy wyprowadzili ze wsi wszystkie zwierzęta. Tylko dzięki temu udało się je uratować. Rozprzestrzenianiu się pożaru sprzyjał silny wiatr i panująca od tygodni susza.
Najpierw zaczął płonąć w kilku miejscach las w pobliżu torów kolejowych. Wiatr błyskawicznie przerzucił ogień na pobliskie gospodarstwa. - Ohień tak perekidało, szczo ne horieł las, tolko ziemlia. Wsi nie było widać - opowiada po białorusku Maria Bondaruk z Czechów Orlańskich. Ma 66 lat, ale twierdzi, że takiego pożaru jeszcze nie przeżyła. E.P.