Jeden dzień pokoju
Jeden dzień pokoju
Piotr Jendroszczyk
Zdjęcia Andrzej Wiktor
Pułkownik Szczur bierze do ręki kałasznikowa i puszcza w niebo całą serię. W ciszy gór, na wysokości półtora tysiąca metrów, odgłos wystrzałów niesie się daleko. Ale strzałów nie słyszy wartownik dywizjonu artylerii, który powinien stać na posterunku na niewielkim wzgórzu, kilkadziesiąt metrów od strzelającego. To błąd wartownika
Jesteśmy w Czeczenii, niedaleko granicy z Dagestanem. Rozsierdzony pułkownik wskakuje do łazika. Ruszamy gwałtownie w górę, do artylerzystów. Łazik jest cywilny, bez numerów rejestracyjnych. Takim samochodem z powodzeniem posługiwać się mogą też czeczeńscy bojownicy. Nie zatrzymywani przez nikogo, wpadamy do obozowiska artylerzystów. Nadal nikt nie reaguje. Żołnierze zajęci są paleniem papierosów, praniem bielizny, strzyżeniem i goleniem. Jest niedziela. Najwidoczniej do górskiego obozu nie dotarły ostrzeżenia rosyjskich służb specjalnych o kolejnej serii aktów terrorystycznych przygotowywanych przez, jak piszą rosyjscy bezpieczniacy, "czeczeńskich terrorystów i ekstremistów".
Pułkownik Szczur wyskakuje w biegu z łazika. Za nim towarzyszący nam dowódca artylerii wysokogórskiej grupy wojsk w Dagestanie. Już...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta