Wrzenie świata
Wrzenie świata
JERZY SURDYKOWSKI
Trudno dziś znaleźć słowo budzące tyle namiętności co "globalizacja". Zaraz po meczu piłkarskim - kiedy kibice usiłują dać sobie nawzajem łupnia na ulicach Bogu ducha winnego miasta goszczącego zawody - hasło "globalizacja" jest następnym użytecznym sztandarem, pod którym można skrzyknąć watahy, gotowe do protestu i demolowania czego się da. W Seattle, w Waszyngtonie, w Davos, na Okinawie, w czeskiej Pradze, a pewnie niedługo i u nas.
Przeciwko globalizacji protestują miłośnicy przyrody i czystego powietrza pospołu z zagrożonymi bezrobociem robotnikami śmierdzących hut i kopalń. Zakamieniali konserwatyści, mianujący się jedynymi pełnomocnikami Pana Boga na tym padole, i wymachujący czerwonym sztandarem socjaliści. Azjatyccy wieśniacy i zblazowani rezydenci Upper East Side na Manhattanie. Amerykańscy pracownicy fabryk, przenoszonych do Meksyku, w obawie przed utratą pracy i Meksykanie, rozzłoszczeni przypisaną im rolą wiecznego dostawcy wyrobów tanich a prostych. Ostatni kamraci tracącego grunt pod nogami dyktatora Ludowej Republiki - powiedzmy - Bajo Bongo i natchnieni heroldowie obywatelskiej demokracji. Biedni i bogaci. Nacjonaliści i kosmopolici. Ci, co myślą lokalnie, a działają globalnie - lub na odwrót. Słowem - wszyscy. Kto więc wymyślił tą przeklętą globalizację i kto ją nam usiłuje wcisnąć?...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta