Zdumiewający cud poezji
Przychodzą posłuchać ludzkiego głosu. Nie tego chamskiego bełkotu z gazet, radia i telewizji.
Zdumiewający cud poezji
IRLANDZKI DUET: POETA SEAMUS HEANEY (Z PRAWEJ) I DUDZIARZ LIAM O'FLYNN
ŁUKASZ TRZCIŃSKI
JERZY SADECKI
- To chyba jakiś sen. To niemożliwe, aby coś takiego było naprawdę - powtarzał jak w transie walijski poeta Dannie Abse. Ten nastrój udzielił się chyba wszystkim. Na scenie i na widowni Starego Teatru. Gdy poetyckie "Dziady" dobiegły końca, dziesięć minut trwała burzliwa owacja na stojąco.
Na scenie, w półmroku zasiedli przy stolikach poeci. W głębi płonęły świece, których światła pilnowała muza w bieli. A w górze powiewały dwa wielkie srebrzyste pióra. Na trąbce przejmująco improwizował Tomasz Stańko - ledwo widoczny, zatopiony w mroku. Każdy wiersz - wspomnienie o bliskich i zmarłych przyjaciołach, poetach - to kolejne pojawiające się światełko, które wkrótce gasło. Przypomnienie m.in. Herberta, Brodskiego, Celana, Leviego, Lorki, Majakowskiego, Mandelsztama, Czapskiego, pewnego młodego słoweńskiego poety, który popełnił samobójstwo. Przywoływanie ich duchów. Dotykanie tajemnicy śmierci i życia. Ale bez patosu, także z odrobiną ironii, jasnym, czystym słowem.
Poetyckie listopadowe misterium...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta