Wino w garnku
Podróż po stołach Francji
Wino w garnku
GRAFIKA (C) MACIEJ SADOWSKI
LUDWIK LEWIN
Byli czasy. Wszyscy mieli urlopy i coraz więcej ludzi miało samochody. Jeszcze jednak nie tak wielu, by życie zatruwały korki. Zjeżdżano na Południe w rytmie piosenki Charles'a Treneta o słonecznej szosie. A Burgundia leżała na szerokości geograficznej obiadu. Gdy wybijało południe, podróżni, samych siebie oszukując współbrzmieniem kierunku i godziny, czuli, że są u celu i zatrzymywali swe pojazdy przed wysypanymi wzdłuż szlaku jak grzyby po deszczu restauracjami, knajpami i gospodami. Jadało się w nich zazwyczaj dobrze, a często nawet bardzo dobrze. Zapewne dzięki temu, że od wielu stuleci Burgundia, w przeciwieństwie do wrogo-bratniego Bordeaux, chlubi się wspaniałą i bogatą kuchnią.
Był to raj dla oberżystów i na dodatek raj bez zakazanego owocu. W tej epoce nikomu nie przyszłoby nawet do głowy, że kilka aperitifów na zgaszenie pragnienia i pobudzenie apetytu oraz wypita do posiłku butelka narodowego napoju, niekompatybilne mogą być z prowadzeniem samochodu.
Nic jednak nie zatrzyma postępu i francuska policja, a dokładniej żandarmeria, została zaopatrzona w baloniki. Było to już jednak kopanie leżącego. Dlatego, że wcześniej otwarto Autostradę Południową. I legendarna szosa Nr 6, związana w zbiorowej...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta