Obywatel Clinton
Obywatel Clinton
JAN TRZCIŃSKI
- Najpierw będę przez dwa tygodnie spał - zażartował niedawno Bill Clinton, zapytany, co zamierza robić po wyprowadzce z Białego Domu, który opuszcza 20 stycznia. Ale gdy tylko wstanie z łóżka, prezydent powinien wziąć się za zarabianie pieniędzy - ma bowiem do zapłacenia rachunki na sumę czterech milionów dolarów.
To reszta z jedenastu milionów, które Clinton był winien prawnikom za obronę we wszystkich dochodzeniach i rozprawach związanych z aferami Whitewater, Watergate, Monicagate, Pauli Jones. Część długów udało się spłacić dzięki szczodrym datkom na utworzony przez miłośników Clintona fundusz obrony. Brakującą sumę były prezydent może uzbierać na kilka sposobów, na przykład objeżdżając świat z cyklem wykładów i biorąc od stu do dwustu tysięcy dolarów za każdy. Może też wydać pikantne memuary i wysokością honorarium przebić nawet osiem milionów (minus podatek), jakie za swe najnowsze dzieło beletrystyczne otrzyma jego żona Hillary, świeżo upieczona senator.
Jako że pani senator, reprezentująca w Senacie stan Nowy Jork, będzie zarabiać 145 tysięcy dolarów rocznie, a byłemu prezydentowi przysługuje 157 tysięcy "emerytury", państwu Clintonom nie grozi głód. Pytanie natomiast, czy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta