Chóry i wiwaty
Chóry i wiwaty
Adam Małysz przyleciał w poniedziałek z Lahti do Polski. Na warszawskim lotnisku Okęcie mistrza powitały tłumy.
Podwójny medalista mistrzostw świata zobaczył biało-czerwone flagi, wysłuchał wiwatów i chóralnego "Sto lat" na swoją cześć, rozdał autografy, dał się obfotografować i cierpliwie odpowiadał na kolejne pytania. Sportowy bohater ostatnich dwóch miesięcy wydaje się dobrze wytrzymywać nagły przypływ popularności, ale dodał, że czasami potrzebuje prywatności.
Obecnie najbardziej zależy mu na spotkaniu z rodziną, ale też zobowiązał się do dalszego podtrzymywania radosnego nastroju kibiców narciarstwa: "Medale mistrzostw świata wiele dla mnie znaczą, ale teraz jest czas na nowe wyzwania. Nie będę miał czasu na odpoczynek. Przede mną zawody Pucharu Świata. Już niedługo trzeba rozpocząć przygotowania do igrzysk olimpijskich".
Kolejna wielka feta szykuje się w mieście rodzinnym mistrza skoków - Wiśle. Może być trudniej niż na Okęciu.
k.r.