Był, powróci?
Był, powróci?
ZDJĘCIE MICHAŁ SADOWSKI
z JANUSZEM BEKSIAKIEM ekonomistą, profesorem Szkoły Głównej Handlowej, rozmawia GRZEGORZ ŁYŚ
EKONOMISTA TO BRZMI DUMNIE. NIE ZAWSZE TAK U NAS BYŁO...
- W czasach PRL ekonomista to był człowiek, który siedział w biurze, układał jakieś nierealne plany albo robił rachunki. Kimś ważnym był wtedy inżynier. To się zasadniczo zmieniło. Wróciliśmy po ponad pół wieku do normalnej gospodarki kapitalistycznej, gdzie inżynier jest od techniki, a nie od dokonywania wyborów. Rola ekonomistów niesłychanie wzrosła. Przedsiębiorstwa potrzebują młodych ludzi, którzy rzetelnie znają ekonomię i dzięki temu potrafią zrozumieć, co dzieje się w gospodarce. Uczę ekonomii ponad czterdzieści lat i pamiętam, jak studenci patrzyli tępym wzrokiem, kiedy wykładałem o stopach procentowych lub rynku pieniężnym. To były rzeczy, które nie miały dawniej żadnego znaczenia.
A czy dziś ich znaczenie nie jest zbyt wielkie?
- Dzisiejsza fascynacja ekonomią, szczególnie u młodych, jest pewnie przesadna. Ale uważam, że to normalne, gdy nadrabiamy zaległości w edukacji ekonomicznej - i korzystne. Wszystko wyrówna się wtedy, kiedy większość ludzi będzie już wiedziała, jak korzystać z banków lub rozliczać się z...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta