Austriackie lawirowanie
Austriackie lawirowanie
ANDRZEJ NIEWIADOWSKI
Z WIEDNIA
- Pchacie się do nas. Przyjeżdżacie swoimi starymi samochodami i zabieracie nam pracę. Kradniecie w naszych sklepach. My też umiemy pracować! Nie potrzebujemy obcych. Unia Europejska...? Kiedy w Polsce i na Słowacji będą ceny takie jak u nas, to rozszerzajcie sobie tę Unię - cedzi przez zęby Johann, ślusarz z Eisenstadtu. Jego oczy rzucają gromy. Twarz wykrzywia się z gniewu. Johann zarzuca torbę na ramię i zbiera się do odejścia. - Tego się nie da zrobić - mówi, wskazując na rozbabraną spłuczkę. - Należy się trzy tysiące - rzuca od niechcenia. Inkasuje pieniądze i wychodzi klnąc na czym świat stoi, bo zachlapana cementem podłoga brudzi podeszwy jego butów.
Siedzimy na tarasie remontowanego domu w Eisenstadcie: - Cudzoziemcy? - śmieje się Robert, świeżo upieczony absolwent medycyny. - Ja tam się obcych nie boję. Moje pokolenie nie ma nic przeciw wam. Boją się ci, którzy mają jeszcze kilka lat do emerytury, myślą, że stracą pracę. Dlaczego? - Robert widzi ciekawość w moich oczach. - Bo oni jeszcze pamiętają, jak sami przed 25...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta