Polscy komandosi
Polscy komandosi
FOT. PIOTR JANOWSKI
AGNIESZKA ROMASZEWSKA-GUZY
Niezawodni, skradający się wśród nocy, uzbrojeni po zęby, zamaskowani na zdjęciach z ćwiczeń i akcji, a przy okazjach publicznych prezentujący marsowe miny zza ciemnych okularów. Komandosi sił specjalnych. Czemu służą? Czy tak naprawdę to tylko humbug i reklama, czy realna siła wykonująca ważne dla kraju zadania? Czy Polska, choć nie jest mocarstwem i nie ma zamorskich interesów, może sobie pozwolić na takie formacje w swoich siłach zbrojnych? A może należy postawić odwrotne pytanie: czy Polska może sobie pozwolić na to, by ich nie mieć?
Kosowo. W polskim obozie wojskowym jak co rano - ruch. Po odprawie, dowódcy kompanii załatwiają swoje sprawy w bazie, rozgrzewa się do czerwoności telefon u logistyka, ktoś robi zbiórkę plutonu, inni szykują się na patrol, dyżurni sprzątają. Nikt nie rozstaje się z bronią, nawet w stołówce. Ekipa telewizyjna też przygotowuje się do wyjazdu. Mój operator swoją broń - kamerę - naszykował już dawno, a teraz wzdycha: - Podobno mężczyźni to duzi chłopcy. Coś w tym jest. A ci z nich, którzy uparli się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta