Ludzie i ludziska
Marek Nowakowski
FOT. ANDRZEJ WIKTOR
Ludzie i ludziska
Z wielością postaw, w całej ich zróżnicowanej skali, zetknąłem się szczególnie drastycznie w stanie wojennym
Ilustrowała Magdalena Adamska
Ludzie i ludziska. Powiedzenie mojego ojca. Tymi słowami zwykł oceniać różne możliwości tkwiące w człowieku. Dotyczyło to uczynków dobrych i złych. Postaw wzniosłych i nikczemnych.
Pan J. R. był dozorcą kolonii czteropiętrowych domów przy ulicy Długiej, gdzie wówczas mieszkałem. Człowiek przedwojennej daty, służył w Korpusie Ochrony Pogranicza w latach 30.; o komunistach wyrażał się zdecydowanie negatywnie, wspominając ochoczo lanie, które dostali od Piłsudskiego w 20. roku. Ale przecież w PRL musiał jakoś egzystować; jeden z jego synów pracował jako kierowca w komendzie stołecznej milicji. Pan Jan do mundurowych szarż miał zadawniony respekt i dumny jak paw pewnego razu gościł u siebie majora, którego syn woził czarną wołgą. Sam zaś jako dozorca miał pewne obowiązki wpisane w zakres jego czynności i wcale się z tym nie krył. Zaznaczał jedynie z naciskiem, że kapusiem nigdy nie był i nie będzie. To pan Jan w trzecim tygodniu stanu wojennego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta