Rajd na południe
Rajd na południe
Dalszy ciąg wspomnień Erwina Axera, który znalazłszy się po powstaniu warszawskim w niewoli spisywał je w stylu, jak powiada, infantylno-obiektywnym. Pierwszą ich część drukowaliśmy w poprzednim numerze "Plusa Minusa" . Obejmowała ostatnie miesiące przed wrześniem 1939 roku, kiedy to wszyscy mówili o nieuchronnej wojnie, choć nikt tak do końca w nią nie wierzył, oraz pierwsze dni po jej wybuchu - "straszne, ale jeszcze do zniesienia" - w bombardowanym Lwowie. Druga część traktuje o "odysei wędrówki ze Lwowa w stronę Karpat". (red.)
Z początku szliśmy przez Lwów, który pod różowym zachodem leżał piękny i spokojny. Kilka smug dymu wznosiło się pionowo ku niebu, ale i one wbrew logice nie mąciły idyllicznej panoramy u stóp góry Jacka, przez którą wiodła droga. Wiedziałem, nauczony dziesięciodniowym doświadczeniem, że dzisiaj już bomb nie będzie. Nie wiedziałem jednak, że jutro będą na dworcu niemieckie czołgi.
Zostawili nas i pierzyny
Minęliśmy rogatkę na Zielonej. Tu stały dwa zamaskowane działa, a dalej czerniła się świeża ziemia, wyrzucona z rowu przeciwczołgowego. Ten widok zniechęcił woźnicę, który oznajmił, że nie może ryzykować wyprawy do Bóbrki, po czym, nie wdając się w dyskusję, zrzucił plecaki z wozu i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta