Ta nasza młodość, z kości i krwi
Ta nasza młodość, z kości i krwi
Zdjęcie Tadeusza Śliwiaka z 1975 roku
FOT. (C) D.B. ŁOMACZEWSKA / MUZEUM LITERATURY
KRZYSZTOF MASŁOŃ
Niewielu mieliśmy równie oryginalnych poetów, przy tym tak rozpoznawalnych, chętnie czytanych zarówno przez koneserów poezji, jak jej niedzielnych odbiorców. Miał swoje dobre lata - w siódmej i ósmej dekadzie zeszłego wieku, szczególnie wtedy, gdy jego wiersze trafiły do repertuaru Marka Grechuty, Łucji Prus, Skaldów, a hymnem "Piwnicy pod Baranami" stał się "Song o młodości".
Miał też Tadeusz Śliwiak - bo o nim mowa - smutny koniec, gdy samotnie odchodził w niepamięć, także swoją osobistą niepamięć, cierpiał bowiem na chorobę Alzheimera. Choroba przyspieszyła śmierć tego krakowskiego (choć urodzonego we Lwowie) poety, nadając jej wyjątkowo tragiczne znamię. Śliwiak zginął w grudniu 1994 r. pod kołami wyjeżdżającego z zajezdni tramwaju. "Był w szlafroku - pisze Rafał Watrowski we wstępie do wydanego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta