Hej, Mazury, jak wy brudne ...
Hej, Mazury, jak wy brudne ...
STANISŁAW LATEK
W 36 numerze "Polityki" Marcin Meller podejmuje próbę załatwienia "sprawy do załatwienia". To oczywiście gra słów, chodzi o załatwianie się w znaczeniu defekacja, czy też wypróżnianie. Ma po stokroć rację autor pisząc, że "w czasie wakacji załatwiliśmy Polskę wzdłuż i wszerz. Zapaskudzone są nadbałtyckie wydmy, parkingi leśne przypominają szamba, górskie doliny mienią się serpentynami papieru".
Ja kocham Mazury. Spędziłem tam tego lata kilka tygodni i muszę ze wstydem zgodzić się z obserwacją Mellera, że ci sami żeglarze, którzy cumują na dziko przy brzegach mazurskich jezior, odchodzą od ogniska, aby w ciemności zrobić kupę, a następnego dnia przybijają do innego brzegu i dziwią się, że wszystko zafajdane.
Zdaniem niektórych mieszkańców Mazur, zwłaszcza leśników, jeszcze bardziej szkodliwe niż kupy są śmieci. Odchody - jeśli nie są pozostawione zbyt blisko wody - są zwykłym nawozem, a plastikowe butelki i torby, w przeciwieństwie do kupy, nie ulegają rozmyciu przez deszcze ani nie wysychają. Nie pocieszajmy się tą opinią.
Inny żeglarz publicysta, Paweł Smoleński, na łamach dodatku "Gazety Wyborczej" ("Duży Format" nr 16/494) opisuje czyste sławojki na polach biwakowych i eleganckie toalety w Sztynorcie,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta