Nie jesteśmy w Czeczenii
Nie jesteśmy w Czeczenii
FOT. JAKUB OSTAŁOWSKI
Jaka była najtrudniejsza dla pana sytuacja, w której znalazł się pan w PZU? Czy kiedy przed ponad dwoma laty odkryto podsłuchy w pana gabinecie? Czy może, kiedy został pan wezwany do prokuratury na przesłuchanie?
ANTONIO MARTINS DA COSTA: Podsłuchy były bardzo dziwne.
Co pan myślał, kiedy dowiedział się pan o nich?
Stałem się nieufny. Zdałem sobie jednak sprawę, że jest to rodzaj podejrzliwości, który może przerodzić się w paranoję. Zaczyna się wtedy myśleć: OK mam podsłuchy w gabinecie i gdzie jeszcze mogą być? W telefonie komórkowym? A może w domu? Zastanawiasz się też, że skoro twój służbowy samochód ma system GPS, by gwarantować ci bezpieczeństwo, to można też śledzić, gdzie się poruszasz, z kim się spotykasz. To prowadzi do paranoi. Nie jesteśmy przecież w Czeczenii. Uważam, że jestem w kraju cywilizowanym, a to, co spotkało tu mnie i Eureko nie jest reprezentatywne. W PZU poznałem wielu profesjonalistów, z którymi, jeżeli byłoby to możliwe, chętnie współpracowałbym w każdym kolejnym przedsięwzięciu o...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta