Fabrykant z ogrodnika
Rolnicy spod Sandomierza sami stworzyli nieźle prosperującą przetwórnię owoców
Fabrykant z ogrodnika
- Nie powinniśmy mówić, że jest za dobrze, bo otoczenie może różnie zareagować. Nie wszyscy miejscowi są zachwyceni, że nam się udało - mówi Zbigniew Stępień, prezes zorganizowanej przez rolników spod Sandomierza przetwórni owoców.
(c) PAWEŁ KRZEMIŃSKI
JACEK KRZEMIŃSKI
Jest ich jedenastu. Wszyscy są sadownikami. Gdy budowali przetwórnię, znajomi nie wierzyli, że im się uda. Banki też - i nie chciały dać kredytu. Dziś, po prawie trzech latach od rozruchu, przetwórnia przynosi przyzwoite zyski, eksportuje większość produkcji i szybko się rozwija. Liczy się z nią nawet potężna, zagraniczna konkurencja.
Jerzy Zioło, właściciel ponad 4 ha sadu jabłoniowego i jeden z udziałowców przetwórni, prosi:
- Tylko niech pan nie podaje żadnych liczb, o zyskach, o obrotach, bo to będzie kłuło. Rolnicy, nasi dostawcy, powiedzą, że to na ich krwawicy tak się wzbogaciliśmy. I jeszcze owoców nie będą nam chcieli sprzedać.
Zioło wie, co mówi. Jego kolega skupuje jabłka i deklarował, że wszystkie owoce dostarczy przetwórni. Później się z tego wycofał. Chyba nie mógł znieść, że dawni...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta